Kosta Runjaić: Pokazaliśmy kolektyw i hart ducha. PUCHAR JEST NASZ! [WIDEO] - Legia Warszawa
Plus500
Kosta Runjaić: Pokazaliśmy kolektyw i hart ducha. PUCHAR JEST NASZ! [WIDEO]

Kosta Runjaić: Pokazaliśmy kolektyw i hart ducha. PUCHAR JEST NASZ! [WIDEO]

Szkoleniowiec Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu wygranego finału Fortuna Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa.

Autor: Mateusz Okraszewski

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Mateusz Okraszewski

Fot. Mateusz Kostrzewa

Szkoleniowiec Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu wygranego finału Fortuna Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa.

 

- Czerwona kartka na samym początku spotkania sprawiła, że mecz potoczył się w zupełnie innym kierunku. To było duże obciążenie dla sfery mentalnej zawodników. Musieliśmy się zastanowić, co możemy zmienić. Wprowadziliśmy Maika Nawrockiego za Ernesta Muciego. Przeorganizowaliśmy nasze szeregi. Zagęściliśmy środek pola, nie daliśmy Rakowowi rozwinąć skrzydeł, graliśmy bardzo dobrze jeden na jednego. Z każdą minutą presja rosła. Raków dochodził do sytuacji, ale inaczej być nie mogło. Kacper Tobiasz wybronił kilka niesamowitych sytuacji. Pokazaliśmy kolektyw i chart ducha. Postawiliśmy się rywalom, a w rzutach karnych okazaliśmy się lepsi. Jestem niezwykle dumny. To nie jako nagroda dla kibiców, dla miasta, za niepowodzenia z zeszłego sezonu. Sam mecz pewnie nie był ucztą dla koneserów piłki nożnej. Na pewno nie była to reklama polskiej piłki nożnej. Najważniejszy dzisiaj jest jednak tytuł. Mamy jeszcze kilka kolejek do końca sezonu, ale cieszymy się dzisiaj z tego sukcesu. 
 

- Karne z Lechią Gdańsk dały mi przedsmak tego, jak może wyglądać ta stresowa sytuacja. Pamiętam również bardzo istotny mecz z Termalicą. Wtedy zakiełkowała mi myśl w głowie, że w tym Pucharze możemy dojść do samego końca i triumfować w końcowym rozrachunku. Bardzo się cieszę, że ten pomysł faktycznie się ziścił. 
 

- Rozważania nad kwestią obsady bramki dojrzewały w sztabie przez kilka ostatnich tygodni. Uwzględnialiśmy wiele czynników. Kacper Tobiasz rozegrał w tym sezonie wiele świetnych sezonów. Nie można go winić za kontuzję. Kacper odbudował się po wyleczeniu urazu, wrócił do bramki, a my nie chcieliśmy go dodatkowo karać. Przed finałem złożyłem propozycję Cezaremu Miszcie, żeby za zasługi w tej edycji usiadł na ławce rezerwowych. Czarek powiedział, że nie czuje się w pełni sił i woli, aby każdy piłkarz z naszej kadry był na 100% przygotowany. Bardzo doceniam taką szczerość. Z tego powodu numerem dwa był dzisiaj Dominik Hładun. To jest właśnie piękno futbolu. Zawodnik, który jeszcze kilka miesięcy temu nie byłby w ogóle rozważany do gry, teraz stał się bohaterem finału. Bardzo cieszę się, że mamy tak mocną obsadę bramki. Kacper, Dominik i Czarek to świetni golkiperzy. 
 

- Nie widziałem jeszcze sytuacji z Yurim Ribeiro. Ja nie chcę dyskutować z decyzjami sędziów. Nie jestem taką osobą. Po czerwonej kartce, w naszej grze był pewny zamęt. Koniec końców najważniejszy jest jednak końcowy wynik. Sędziowie w trakcie meczu muszą podejmować decyzje, a ja nie chcę się do nich odnosić.
 

- Mówiłem wielokrotnie, że mam wielki szacunek do trenera Papszuna. Dzisiejszy mecz miał ogromny ciężar emocjonalny. Takie rzeczy się zdarzają. Widziałem, że ławka Rakowa, jeszcze przed tą sytuacją, każdą decyzję sędziego bardzo komentowała. Chciałem zareagować, bo po ludzku zaczęło mi to przeszkadzać. Podjąłem taką, a nie inną decyzję. Chciałem poniekąd wzmóc dodatkową motywację wśród naszych piłkarzy. Okazało się, że nie był to zły pomysł. Takie sceny zdarzają się. Najważniejsze, że po końcowym gwizdku spojrzeliśmy sobie w oczy, a trener Papszun mi pogratulował. Na pewno cała liga straci na tym, bo szkoleniowiec Rakowa był wielkim trenerem i wielką osobowością. 
 

- Proponowałbym, żebyśmy nie rozdrapywali od razu wszystkich ran. Powinniśmy dawać przykład. Nie wiem dokładnie, jaka sytuacja działa się z Filipem Mladenoviciem. Mladen twierdził, że przez cały mecz w jego kierunku padało wiele obraźliwych słów. Dzisiaj jest pora na świętowanie. Z pewnością będziemy mogli przedyskutować całą sytuacją z Filipem. Jestem dumny ze swoich zawodników. Druga strona powinna sobie również zadać pytania, czy jej wszystkie zachowania były zgodne z duchem rywalizacji. 
 

- Filip podał mi, jakie słowa padły w jego kierunku. Na tym zakończyłbym ten temat. 
 

- Jestem dumny z mojej drużyny. Taki sukces dodatkowo zespoli ten kolektyw. Na pewno czeka nas dogrywka w szatni, gdzie czekają mnie niespodzianki. 
 

- Siły u moich zawodników powoli się kończyły. Josue i Filip Mladenović poprosili o zmiany. Wczoraj zrobiliśmy mały konkurs rzutów karnych. Wzięło w nim udział wszyscy piłkarze, którzy dzisiaj stawili się w kadrze. Wszyscy umieścili piłkę w siatce. To widocznie był dobry prognostyk.
 

- Przed serią rzutów karnych miałem przeczucie, że wygramy. Im bliżej serii jedenastek tym bardziej myślałem, że wrócimy na Łazienkowską z trofeum. 
 

- Chciałbym gorąco podziękować kibicom za wsparcie i wspaniałą oprawę. PUCHAR JEST NASZ!

 

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):

- Gratuluję zespołowi, sztabowi tej drogi, którą przeszliśmy w finale Fortuna Pucharu Polski. Dzisiaj też chcieliśmy wygrać. Nie strzeliliśmy gola, chociaż stworzyliśmy sobie sporo sytuacji. Przeciwnik był od nas lepszy w rzutach karnych. Mecz był specyficzny. Graliśmy z przewagą jednego zawodnika praktycznie całe spotkanie. To z jednej strony sytuacja komfortowa, ale czasami wręcz przeciwnie. Zwłaszcza w pierwszej połowie nie mogliśmy się przestawić. Wydawało się, że krok po kroku zbliżamy się do tego trafienia. Legia dotrwała do rzutów karnych i wykorzystała swoją szansę. 
 

Udostępnij

Autor

Mateusz Okraszewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.